Przed pożegnaniem Skopje ruszamy zwiedzić lokalną winnice. Nie było to łatwe, bo długi weekend, bo urlopy zanim zbiory ruszą pełną parą. Ale sie udaje.
Może godzina przeciętna na degustacje, ale to nas nie zraża. W końcu PRL już za nami i do 13. nie musimy czekać.
Choć chateau Kamnik jest dość młodym, bo kilkunastoletnim przybytkiem robi wrażenie. Oglądamy winnice, następnie piwnice, beczki i... wulkan energii, w który tego poranka zamieniła sie Najmłodsza. O dziwo wszystkie tanki, beczki i butelki przeżyły naszą wizytę i udajemy się do sali degustacji. Miejsce fenomenalne. Niby koło centrum, a cisza i wokół tylko roślinność. Widok na górę Wodno. Piękna sala, winna półka robi wrażenie. W naszych dość sportowych strojach wyglądamy jakbyśmy się urwali z choinki. Ale widać nie jest aż tak źle, skoro nas wpuszczają i jeszcze dają wino.
Próbujemy kilka gatunków. Wszystkie świetne, ale królują lekkie letnie odmiany. Z wybornym smakiem możemy ruszać do Ochrydy.
Choć podróż trwa zamiast planowych 3h prawie 4h to wychodzimy z podziwu dla Najmłodszej, która pół drogi wygląda przez okno. Zdecydowanie mamy najbardziej podróżnicze dziecko świata.
Ochryda wita nas cudownie, mieszkanie doskonałe, do deptaka blisko, restauracje oferują wszystko czego nam trzeba, a przede wszystkim....
turystów jest tyle ile trzeba.
Komentarze
Prześlij komentarz