Na leżaku

Nie wiem już od ilu lat przymierzam się do tego, by zacząć pisać. Ciągle w biegu (życiowym i sportowym), kalendarz i mapa zapełniają się kolejnymi perełkami podróżniczymi, a głowa masą pomysłów, które zbierają się w zdania i opowieści, gdy biegnąc mijam kolejne kilometry lasu.

I tak jednego dnia zrobiłam coś dla siebie nietypowego - leżałam na leżaku. Najmłodsza zabawiała wtedy równie wiekową przyjaciółkę (5 lat), a ja, pierwszy raz od dawana, całą sobą nic-nie-robiłam. I wtedy postanowiłam, że w końcu będę przelewać na "papier" ten natłok myśli jaki mam w głowie.

Żeby wreszcie spisać te wszystkie podróże jakie mamy za sobą i jakie jeszcze przed nami (zajmie mi to pewnie wieki, 26 krajów, z czego 11 już z Najmłodszą, a kolejne 2 przed nami już za chwilę).

Żeby odkryć te wszystkie miejsca biegowo - rowerowe, których może jeszcze nikt nie odkrył, albo żeby odkrywać je po swojemu.

Żeby zebrać wszystkie cenne lekcje, motywacje i radości z bycia podróżującą-sportową-rozwijającą się zawodowo-mamą. I inspirować do przekraczania własnych granic.

Każdy moment dobry, a ten przed wyprawą najlepszy. Rusza tryb przygotowań do podróży.

Komentarze