Magia różu, czyli garść potępienia dla biegaczy na ścieżkach rowerowych

Od kilku lat jestem biegaczką, nie taką okazyjną, nie niedzielną. też nie szybką sprinterką, po prostu kocham biegać. Pokonuje na swoich dwóch osobistych nogach rocznie około dwóch tysięcy kilometrów, znaczną część w lesie, częściowo - zwłaszcza ciemną zimą - po okolicznych chodnikach.

Od kilku lat jestem rowerzystką, nie taką okazyjną, ale zwykłą-niezwykłą- codzienną. W ostatnich dwóch latach pokonałam ponad pięć tysięcy kilometrów ścieżkami rowerowymi, drogami publicznymi, lasami i bliżej nieokreślonej jakości bocznymi drogami.

Jestem zatem po obu stronach spornej pseudo-barykady - czy biegać po ścieżkach, czy nie biegać ? Nadmienię, że przez długie miesiące i lata nie nabawiłam się żadnej kontuzji przeciążeniowej, choć - o zgrozo-biegam po chodnikach! I nie jestem okazem zdrowia, bo od kilkunastu lat nie mam jednego więzadła w kolanie.

I jako biegaczka i jako rowerzystka absolutnie jestem przeciwna bieganiu po ścieżkach, może z wyłączeniem sytuacji gdy nie da się tego uniknąć, jak brak chodnika, czy chodnik zasypany po brzegi śniegiem, błotem itp. I jak ktoś wierzy że to mu lepiej zrobi na stawy to przynajmniej mógłby używać mózgu do myślenia i zachowania ostrożności i szacunku.

Piszę ze wzburzenia, bo pewna bezmózga pani - na szczęście dla wszystkich anonimowa - zainspirowała mnie, żeby w końcu podzielić się tą myślą. Otóż owa pani biegła po ścieżce rowerowej. Nie byłoby to jeszcze nic dziwnego - spotykam dziesiątki takich dziennie - ale ta pani była wyjątkowa - biegła prosto na mnie, od chodnika dzieliły ją....2 centymetry...i owa pani nie zeszła na chodnik, bezczelnie na mnie wbiegła.

I jeszcze mogę uruchomić pokłady swojej tolerancji dla biegaczy na ścieżkach - ale na allaha, boga czy kto w co tam wierzy - z szacunkiem dla tych co na ścieżce mają pierwszeństwo, czyli rowerzystów. To nie rowerzysta ma się łaskawie przesunąć, tylko biegacz! Już pomijam niezgodność z przepisami - pal licho. Pomijam nawet brak szacunku - tak, to jest brak szacunku.

Kluczowy jest brak mózgu i wyobraźni - jak taki biegacz biegnie prosto na rowerzystę to nie dość, że może siebie uszkodzić - choć w małym stopniu - ale przede wszystkim zagraża rowerzystom (sama już dwukrotnie przez takich bystrych wylądowałam na awaryjnym hamowaniu najskuteczniejszym ze wszystkich hamulców - betonie).


Tak, pewnie wielu obrażam, ale patrząc szczerze i uczciwie....to o wszystkim decyduje mózg, rozsądek, czy inne rzeczy świadczące o myśleniu na drodze. 

ARGUMENT 1
Pierwszy argument amatorów biegania po ścieżkach mówi, że bieganie po ścieżkach jest dobre dla stawów - czy lepsze. Pal licho. Otóż nawet jeśli twardość asfaltu jest korzystniejsza niż kostki brukowej, to nadal jest daleka od ideału. Otóż, jak ktoś chce rzeczywiście mieć lepszą amortyzację polecam leśne ścieżki (mają bardziej naukowo udowodnioną skuteczność w tym względzie niż TWARDY asfalt), a na szybkie biegi polecam taki wynalazek jak stadion, najlepiej z nawierzchnią tartanową. Jak już ktoś absolutnie nie może postawić stopy na niszczycielskim stawy chodniku, to może warto wykorzystać mózg do takich czynności jak: 
  • pamiętanie, że jesteś w miejscu niedozwolonym więc powinieneś zachować ostrożność i uwagę
  • jak biegasz nocą, to na litość, nie w czarnym stroju bez oświetlenia (tak, widziałam takich kamikadze)
  • jak biegasz po ścieżce to nie środkiem - to nie królewski czerwony dywan tylko ścieżka rowerowa, powtórzę ROWEROWA
  • jak biegasz po ścieżce to bez głośnej muzyki żeby chociaż dzwonek słyszeć (tak, często mijam takich głuchych panów wszechświata)
  • jak biegasz po ścieżce to ustępujesz miejsce rowerom, a nie na odwrót

ARGUMENT 1 bis
Jak już pisałam, argument amatorów biegania po ścieżkach mówi, że bieganie po ścieżkach jest dobre dla stawów - czy lepsze. Zastanawiam się jak to się stało, że biegacze nie występują powszechnie na drogach - to w końcu ten sam asfalt co na ścieżkach rowerowych? Czyżby przy samochodach mózg działał lepiej niż przy rowerach? Kiedyś moja Lepsza Połowa spotkała na ścieżce rowerowej panią, która twierdziła, że to tartan, dlatego po nim biega. Abstrahując od tego, że tartanowych ścieżek w Polsce mamy jak na lekarstwo, bo są drogie w wykonaniu, to nie najlepiej świadczy to o klasie biegacza jak nie odróżnia asfaltu od tartanu.

ARGUMENT 2
Drugi argument rzecze, że ścieżki są równe, a chodniki często nie. Zgadzam się, ścieżki częściej niż chodniki są równe. Ale jak ktoś truchta to naprawdę to jest bez znaczenia, a jak ktoś trenuje interwały poniżej 2-3min/km to jednak polecam stadion, bieżnię i tym podobne znane od czasów greckich wynalazki. Nie bez powodu tam trenują zawodowcy, a nie na ścieżkach rowerowych.

ARGUMENT 3
Trzeci argument jaki słyszałam to, że biegacze są szybsi niż piesi. To już naprawdę inspirujące porównanie. Po pierwsze mało jest tak zatłoczonych chodników, żeby się ludzi nie dało wyminąć. Są takie, osobiście widziałam taki w czarnogórskim Sutomore, ale tak czy siak to był tylko kilometr, po którym następowała absolutna pustka. Po drugie przeciętny rower jedzie 18-20km/h, nie obrażając tych szybkich biegaczy taką prędkość biegu uzyskuje....hm.. kilka procent najlepszych biegaczy. Choć jak wielu biegających marzę by być Boltem, to przykro mi - mało kto z nas jest. Przepraszam w Polsce nikt nie jest:) Więc argument, że jestem tak szybki jak rower można sobie wsadzić....w dowolne miejsce. Hitem była Pani która biegła poniżej 6km/h (wiem bo szlam obok to mogłam zmierzyć) i nadal kurcze blade biegła po ścieżce. Ale to może była ta z argumentu pierwszego.

ARGUMENT 4
Czwarty argument mówi - bo gdzie mamy biegać (jak nie po ścieżce rowerowej)?
To gdzie mają biegać ci biedni mieszkańcy małych miast polskich, kurcze oni to mają przerąbane...bo nie mają ścieżek rowerowych! No makabra!

ARGUMENT 5
I na koniec MAGIA RÓŻU - dla niewtajemniczonych - w mym kraju bardzo często ścieżki mają ten oto magiczny kolor. I niektóre ścieżki są asfaltowe, a niektóre z tej samej kostki brukowej co chodnik. A biegacz zasuwa na różowej ścieżce - to ja się pytam czy ta różowa kostka mniej obciąża stawy niż ta szara??????

No dobra, wyżyłam się, może kogoś obrażam, a może komuś dam do myślenia. Jako biegaczka i rowerzystka, i kierowca, a i jeszcze pieszy wyznaję zasadę porządku w drogowym ekosystemie. Miejsce rowerzystów jest na ściekach rowerowych, lub gdy ich brak to na drogach z zachowaniem przepisów ruchu drogowego, miejsce biegaczy na chodniku (tak jesteśmy pieszymi gdy biegamy! naprawdę :)), a samochodów na drogach. 

Komentarze